Zupne szaleństwo, czyli brukselka i pesto

Najpierw na szybko nieco mrożonej włoszczyzny w wiórkach. Wygodnictwo? Oj tak, wielka wygoda 🙂
Ale też, powiedzmy sobie szczerze, warzywka o tej porze albo są stare i nieco słabo zasobne w składniki odżywcze albo młode i mocno zasobne w chemiczne. Wybrałam mrożonkę. Do włoszczyzny dorzuciłam mrożoną brukselkę. Uwielbiam brukselkę i świeżą na ogól robię na parze. Nie mam świeżej. Tak powstała zupa brukselkowa. Dodałam też przypraw – warzywko, sól, pieprz, kminek, majeranek, papryka, chili. Oczywiście ukochany makaron, chociaż odrobinkę rureczek, i mleko kokosowe z puszki – kopiastą łychę.
Ugotowałam. Zjadłam. Wrażenie takie sobie.

To było wczoraj, a dzisiaj wyciągnęłam zupkę z lodówki i potraktowałam ją niesłodzonym mlekiem sojowym i sporą ilością pesto.
Pesto leży w lodówce, zrobiłam go za dużo i teraz dodaję do wszystkiego. Jest z pęczka bazylii, wielkiego ząbka czosnku, paczki namoczonych nerkowców, oliwy, dwóch łyżek płatków drożdżowych i przypraw. Wszystko zmiksowane, ale nie na gładką masę, lubię czuć w pesto grudki.

O rany. Boskość. Czysta najprawdziwsza boskość. Teraz to było śniadanie. Uwielbiam takie po godzinie ćwiczeń. Pożywne i smaczne.
Może to być obiad albo kolacja!

Makaronowe jedzonko „na mieście”

Zjedzone w Fit&Green na Krakowskim Przedmieściu 5, koło wejścia do ASP. Bardzo smaczne. To jest makaron z wegańskim pesto i pomidorami. Cudowne jest moje miasto, nigdy nie chodzę głodna. Proszę, tu jest lista miejscówek dla roślinożerców: http://wege-warszawa.pl/

Pesto

Pesto urosło mi nagle w kuchni, kiedy okazało się, że leżę pogrzebana pod stertą zieleniny i kompletnie nie wiem co z nią zrobić. Takie są skutki podpisania z producentem z pobliskiej kooperatywy umowy na małą paczkę warzyw raz w tygodniu. Dodam, że skutki są dobroczynne, pławię się w szejkach, sałatkach i wszelakich dobrach już od dość długiego czasu.

Zatem pulchny pęczek dorodnej świeżutkiej natki pietruszki plus garść bazylii z doniczki, 3/4 szklanki mieszanki niesolonych orzechów i pestek z dyni namoczonych poprzedniego wieczoru, trzy ząbki czosnku (zaszalałam), trochę ponad połowa filiżanki oliwy, sól, pół filiżanki płatków drożdżowych, blender (było za gęste, blender się dławił i potraktowałam to przegotowaną wodą).

Na obiad były gotowane na parze jarzyny (od tegoż farmera oczywiście) potraktowane cudownym pesto.

pesto

Z kalafiorka

Pasta:
– kilka kalafiorowych kwiatków
– kilka kiszonych ogórków
– kilka ząbków czosnku
– garść orzechów włoskich
– łyżka siemienia lnianego
– szczypta czarnej soli i pieprz
– odrobina wody, co by się blender nie udusił
– łyżka posiekanego koperku
wyszło ostre, pyszniutkie i bardzo białe

past az kalafiora

Pita – cztery łyżki mąki gryczanej + dwie łyżki mąki grochowej = kilka suchych beztłuszczowych pite ‚smarniętych’ w środku pastą i złożonych na cztery, bardzo sycące

pita.

Pesto

Nowa dostawa świeżego zielonego, zatem pesto:
– dorodny pęczek bazylii
– pół pęczka zieleniny z rzodkiewek
– 20 deko orzechów nerkowców
– nieco oliwy extra virgin
– kilka ząbków czosnku
– garstka koperku
– ćwierć cytryny
– przyprawy: sól, kolorowy pieprz, imbir, muszkatołowa, czarnuszka
– nieco (łyżka) siemienia lnianego
– nieco wody bo było za gęste
– potem jeden ziemniaczek dla fajnej gęstuty
(dodatki są zawsze produktem inwencji twórczej i nigdy się nie powtarzają, przynajmniej u mnie, dlatego każde pesto jest inne)

Wszystko razem zblendowałam
Będę używać jako smarowidełka do pity, albo jako dip do maczania marchewek. Obok damskie kwiatki cukinii, bo ładne, jeszcze nie wiem co z nimi zrobię, może też zjem umaczane w dipie.. A w małej miseczce – bo bardzo nie lubię wyrzucać jedzenia – wypłukałam blender oklejony gęstym pesto mlekiem sojowym i to będzie fajny sosik do czegoś.

Jakie to smaczne 🙂

DSC01572

DSC01582

Zenn robi „pesto”

“Pesto” umownie nazywam sos do makaronu, nic specjalnego w sumie.
Świeża bazylia, czosnek, orzeszki piniowe (drogie jak fiks, ale robiłam też z orzechami nerkowca i jest dobrze) pomidorki koktajlowe, ostra papryczka, odrobina soli i pieprzu, oliwa z oliwek i melakser. To wszystko, czego potrzeba. Nie wegańskie pesto zawiera jeszcze parmezan, ale bez niego jest równie smacznie. Ja lubię zmiksowane tak grubo, ale wiele osób woli bardziej gładką konsystencję, to nie ma znaczenia. Modyfikuję ten sosik przeróżnie: można dodać oliwki, rukolę, cebulę…nie wiem, wszystko zależy od kreatywności A wygląda tak

W melakserze przed:

w malakserze przed

W malakserze przed – fot. Zenn

po miksowaniu:

Po zmiksowaniu - fot. Zenn

Po zmiksowaniu – fot. Zenn

i na makaronie razowym 🙂

Z makaronem razowym - fot. Zenn

Z makaronem razowym – fot. Zenn

Zenn, świetne te twoje fotografie, naprawdę, muszę koniecznie nabyć jakiś sensowny aparat, bo mój jest badziewny i to wstyyyyd. I dziękuję za „pesto”