Do ugotowanej cieciorki dowaliłam groszku z puszki, bo sie poniewierał po domu… i zestruganą marchewkę, poza tym cebulę, na to wszystko imbir + mielona gałka muszkatołowa + sól (odrobinkę do smaku dodana na samym końcu ), mielony czosnek – wszystkiego raczej dużo, bez „krempacji”. Wszystko było smażone/ duszone w odrobinie oliwy tak, aby marchewka nie była zbyt miękka.
Podałam z kaszą jaglaną.
Spora część fotografii i przepisów wzięta jest w mojego archiwum. Kiedyś już gdzieś je umieszczałam. Dlatego niektóre fotografie są małe i przepisy bardziej zimowe. Wczoraj na przykład jadłam prawie same surowe rzeczy. Rano pysznego szejka na bazie dojrzałego melona i salaty rzymskiej. Potem trochę fasolki i ziemniaki. Miałam bardzo emocjonujący i zaganiany dzień, więc nawet nie byłam w stanie tego przyprawić i zrobić jakiś sensowny efektowny posiłek, wyjęłam to z garnka łapką w przelocie. Ale po południu, kiedy wróciłam, zrobiłam sobie wielką michę surówki z resztą gotowanej białej fasoli. Surówka była podobna do przedwczorajszej na bazie sałaty rzymskiej i pomidorów. Długo gotowana w majeranku, tymianku, estragonie i lubczyku biała fasolka nie uruchamia mechanizmów odrzutowych i nie lecę po niej w kosmos. Wieczorem jeszcze jeden banan.
To jest niezwykłe, bo z powodów zdrowotnych nie jem tłuszczu ani glutenu. Chwilowo nawet orzechów. I wyobraźcie sobie, nieco schudłam (i tak byłam jak wrzeciono), po czym się zatrzymałam. Jakaś część mojego sadła opiekuje się mną nadal. To jest resztka mojej kobiecości, i ta resztka jest całkiem całkiem. Przeszłam na jakieś inne odżywianie (endogenne?) i nie tracę wagi. To samo było podczas ostatniej głodówki pięciodniowej. Złapałam swoje optimum. Muszę koniecznie wyczaić jakąś wagę i sprawdzić, jakie jest. Moja ulubiona spódnica daje się nosić tylko z agrafką na plecach. Ups. Oj, uśmiecham się tęsknie do maszyny do szycia. Chyba wyjdzie z kąta i popracuje niezadługo.
Coś mi chodzi po głowie o odżywianiu endogennym. Pewnie to podobny mechanizm, źródło:
„Mechanizm tego zjawiska jest stosunkowo prosty – w momencie zaprzestania zaopatrywania ciała w energię z zewnątrz (pożywienie), organizm, chcąc utrzymać stały poziom homeostazy, czyli warunków środowiska wewnętrznego, zaczyna poszukiwać rezerw.
I znajduje – w postaci zapasów tłuszczu, zmienionych zapalnie komórek, niestandardowych dla danego ustroju związków białka, bakterii, wirusów.
Rozkładając na atomy wspomniane wyżej zapasy, przebudowuje ich strukturę i włącza do organizmu – jako pełnowartościowe komórki, tłumiąc w ten sposób źródła infekcji i usuwając „korzeń choroby”.”
O odżywianiu endogennym jest też dużo TU, przy okazji opisywania skutków i mechanizmów głodówek.