Obiado-śniadanio-kolacja

Ten pożywny posiłek zjadłam na śniadanie.

obiadośniadaniokolacja

Jak to u mnie jest to posiłek kombinowany: wczorajszy ryż lekko podsmażony, pomidor, awokado, tofu, dalszy ciąg podżerania gotowej cieciorki ze słoika, cebula i mieszanka przypraw, które podobno mogą zastępować sól. Bardzo słone to nie było, ale w interesujący sposób delikatnie pikantne. Obyło się bez soli. Lekka, a sycąca potrawa.

Szybko i resztkowo

obiad

Mamy tu jednego dużego buraka i dwa ziemniaki ugotowane na parze, gotowa cieciorka ze słoika, parę krążków cebuli, liście bazylii i garstkę czarnych porzeczek. Sól i pieprz. Ziemniaki przybrązowiały, albowiem mój tryb pracy w kuchni jest specyficzny, często wychodzę, więc potrafię lekko przypalić nawet żarcie robione na parze czyli leżące na stalowym sitku nad wodą, która wyparowała 😉

Było smaczne i oryginalne! Można by to jeszcze posypać płatkami drożdżowymi dla większej pożywności albo polać sosem ze zblendowanego z przyprawami tofu.

Dalszy ciąg naleśnikowego rozpasania

Na obrazku mój ukochany naleśnik (mąka najprawdopodobniej gryczana z orkiszową i izolat białka) wraz z zawartością, jeszcze nie zwinięty w rożek. Widzimy sałatę, ciecierzycę, oliwki i kiszony ogórek.

W dalszej fazie rozpasania delikatnie i lekuchno zmiksuję oliwki, czosnek i pomidory suszone (wyjęte z aromatycznej od ziół oliwy) nadając im wygląd pozornie nieapetycznej brązowawej grudkowatej mokrej pulpy o boskim smaku i zapachu.

20151214_090614

Przyprawa do cieciorki

Ciągle ktoś się mnie pyta o moją przyprawę do cieciorki. Pyta się, bo o niej piszę bez uszczegółowienia o co chodzi. Zatem teraz ją dokładniej przedstawię. Tu jest karteczka, którą wycięłam z opakowania kiedy przesypywałam zioła z papierowego opakowania do szklanego pojemniczka. Pod składem jest przykładowy przepis, z którego wszak nigdy nie skorzystałam. Co do zasady nie smażę.

TADAM

Oto ona

2015-11-23 19.37.23

Mając skład możemy sobie sami dowolnie kombinować z przyprawianiem. Chciałabym przypomnieć, że znakomicie smakuje cieciorka z przyprawą do złocistego kurczaka, palce lizać. Chyba nie muszę fotografować składu z opakowania, to jest prawie w każdym sklepie.

Weszłam na stronę importera http://www.tasteofindia.pl/ ale tej mieszanki nie znalazłam. Kupiłam ją w sklepie z ziołami i różnymi tzw „zdrowymi” rzeczami.

Sałatka poranna

Na drugie śniadanie ją zjadłam, po ćwiczeniach.

20150816_121208

Sałata, szklanka cieciorki ugotowanej w chytrej bardzo specjalnej przyprawie do cieciorki, ostrej w smaku i pobudzającej do jedzenia, kilka rzodkiewek, kilka drobnych ogórków kiszonych, dymka, trzy gotowane na parze ziemniaczki. Nie soliłam, nie pieprzyłam, bo w tej przyprawie jest wszystkiego wystarczająca ilość.

Z makaronem ryżowym

Ogólnie, jak widać, mam fazę na makarony. Tym razem się zainspirowałam jakimś przepisem z netu i przerobiłam go do swoich potrzeb.

DSC04876 (2)

Skład dipu:
marchewka
oliwki
sok z cytryny
łyżeczka miso
ząbek czosnku
ocet winny i woda
sezam niełuskany
resztka awokado (ok. 1/4)
sól i pieprz do smaku

wszystko zmiksowałam w blenderze

Skład sałatki
szklanka gotowanej cieciorki
ryżowy makaron, pokruszony, co by się nie plątał pod widelcem czy łyżką w nieskończoność
papryka słodka
chili
kapusta pekińska

Cała tajemnica smaków leży w umiejętnym dodaniu „ostrutek”, co by mdłe nie było.

DSC04883

Dlaczego kapusta czerwona nazywa się czerwona?

Nie wiem, ale kupiłam małą główkę ten niby czerwonej, posiekałam, ugotowałam na parze. Dodałam starte na tarce jabłko, ugotowaną cieciorkę, pół cebuli pokrojonej w drobniutka kosteczkę. Polałam to sokiem z jednej cytryny, łyżeczką oleju rzepakowego, miso, sól, pieprz i jem. Nie wiem czy uda mi się zatrzymać na jednej misce, zjadłabym kilka najchętniej 😀

Niech się nazywa, jak chce, byleby była.

DSC04389

 

Sałatka

Wykorzystałam ostatnio robiony „serek” i dodawszy do niego miso, ocet jabłkowy zrobiłam sosik do sałatki. Sałatka jest prosta: pekinka, pomidorek, ryż, mielone siemię lniane, gotowana cieciorka, przyprawy.  Sosik był absolutnym sercem tej potrawy. Zresztą na oko dosyć niepozornej, nawet zdjęcia porządnego nie pozwoliła sobie zrobić. Ale niezmiernie była sycąca i smaczna.

DSC03835

Znowu coś z cieciorki

Na zdjęciu stoi w miseczce pokrojony słodki ziemniak patat. Był ugotowany w  skórce, parę dni wcześniej, ocalał i niezjedzony do końca doczekał się wreszcie uroczystego spożycia. Obok dip z ugotowanej i zmiksowanej cieciorki i startego na tarce ogórka kiszonego, plus musztarda i drobno posiekany szczypiorek. Poza tym jakieś pieprze i inne takie też dodałam, ale skromnie, bo ogórek, szczypior i musztarda wystarczyły.

Obok yerba i czysta woda w dzbanku.

DSC01419

Wytęskniony ryżyk z marchewką w curry

Potrawa była nie tylko z curry, kurkuma też się tam znalazła. Dla lepszego działania kurkumy dobrze jest dodać kropelkę oliwy. Curry było najwięcej.

A było tak: do gotującego się brązowego ryżu (oczywiście wysypanego z torebek do gotowania do gotującej się wody) dodałam w pewnym momencie marchewkę (krócej się ją gotuje), potem ugotowaną wcześniej ciecierzycę i przyprawy (curry, kurkuma, lubczyk, pieprz ew. sól, jeśli ktoś używa). Całość umaiłam pietruszką.

ryż z marchewką

Sałatka znowu, czyli zielono i cieciorkowo

sałatka

sałatka

Cieciorka (ugotowana z ziołami), ryż, pekinka, roszponka, kiełki słonecznika, zapewne czosnek i miazga sezamowa. I zapewne kurkuma bo się żółci namiętnie po kątach. Takie tam wiosenno letnie podskoki kulinarne. Foto znalazłam w zasobach i głowy sobie nie dam uciąć, czy już go tu nie wrzucałam. Ale chyba raczej nie.

Cieciorka w jarzynach

Do ugotowanej cieciorki dowaliłam groszku z puszki, bo sie poniewierał po domu… i zestruganą marchewkę, poza tym cebulę, na to wszystko imbir + mielona gałka muszkatołowa + sól (odrobinkę do smaku dodana na samym końcu ), mielony czosnek – wszystkiego raczej dużo, bez „krempacji”. Wszystko było smażone/ duszone w odrobinie oliwy tak, aby marchewka nie była zbyt miękka.

Podałam z kaszą jaglaną.

Spora część fotografii i przepisów wzięta jest w mojego archiwum. Kiedyś już gdzieś je umieszczałam. Dlatego niektóre fotografie są małe i przepisy bardziej zimowe. Wczoraj na przykład jadłam prawie same surowe rzeczy. Rano pysznego szejka na bazie dojrzałego melona i salaty rzymskiej. Potem trochę fasolki i ziemniaki. Miałam bardzo emocjonujący i zaganiany dzień, więc nawet nie byłam w stanie tego przyprawić i zrobić jakiś sensowny efektowny posiłek, wyjęłam to z garnka łapką w przelocie. Ale po południu, kiedy wróciłam, zrobiłam sobie wielką michę surówki z resztą gotowanej białej fasoli. Surówka była podobna do przedwczorajszej na bazie sałaty rzymskiej i pomidorów. Długo gotowana w majeranku, tymianku, estragonie i lubczyku biała fasolka nie uruchamia mechanizmów odrzutowych i nie lecę po niej w kosmos. Wieczorem jeszcze jeden banan.

To jest niezwykłe, bo z powodów zdrowotnych nie jem tłuszczu ani glutenu. Chwilowo nawet orzechów. I wyobraźcie sobie, nieco schudłam (i tak byłam jak wrzeciono), po czym się zatrzymałam. Jakaś część mojego sadła opiekuje się mną nadal. To jest resztka mojej kobiecości, i ta resztka jest całkiem całkiem. Przeszłam na jakieś inne odżywianie (endogenne?) i nie tracę wagi. To samo było podczas ostatniej głodówki pięciodniowej. Złapałam swoje optimum. Muszę koniecznie wyczaić jakąś wagę i sprawdzić, jakie jest. Moja ulubiona spódnica daje się nosić tylko z agrafką na plecach. Ups. Oj, uśmiecham się tęsknie do maszyny do szycia. Chyba wyjdzie z kąta i popracuje niezadługo.

Coś mi chodzi po głowie o odżywianiu endogennym.  Pewnie to podobny mechanizm, źródło:
„Mechanizm tego zjawiska jest stosunkowo prosty – w momencie zaprzestania zaopatrywania ciała w energię z zewnątrz (pożywienie), organizm, chcąc utrzymać stały poziom homeostazy, czyli warunków środowiska wewnętrznego, zaczyna poszukiwać rezerw.
I znajduje – w postaci zapasów tłuszczu, zmienionych zapalnie komórek, niestandardowych dla danego ustroju związków białka, bakterii, wirusów.
Rozkładając na atomy wspomniane wyżej zapasy, przebudowuje ich strukturę i włącza do organizmu – jako pełnowartościowe komórki, tłumiąc w ten sposób źródła infekcji i usuwając „korzeń choroby”.”

O odżywianiu endogennym jest też dużo TU, przy okazji opisywania skutków i mechanizmów głodówek.

Zupka z cieciorki

To jest coś na kształt paszy, albo duszonych jarzyn w sosie własnym, ale nazywam ją zupką i koniec.
Skład:
– pełne dłonie cieciorki namoczonej na noc
– jedna duża marchew pokrojona
– jedna duża cebula pokrojona drobno
– kawałek dyni, taki circa about 200 deko, tez pokrojony w kosteczkę
– dwa duże ziemniaki w kosteczkę
– dużo przypraw – gałka muszkatołowa, imbir, ostra papryka (dodałam też mały – skrawek pokrojonej drobno papryki – bardziej dla urody),
– ciutę soli na czubku noża
– łyżka kaszy jaglanej
– woda
– na końcu dodałam odrobinę oliwy z oliwek, ale tak z jedną łyżeczkę
gotowałam, aż się było dobrze miękkie
– też na końcu – dodałam pokrojonej drobno zielonej cebulki, żeby było wiosennie

Lekko podziamdziałam czymś takim do rozbijania ziemniaków, żeby „gęstutka” się zrobiła, część ziemniaków i dyni się rozbiła.
I koniec.
Było takie lekko słodkawe z powodu dyni, cebuli i marchewki i mocno ostre z powodu przypraw, gęste i bardzo pożywne, na trzy duże miseczki, ładnie pachniało, bo dynia ma w sobie urok osobisty i wdzięk niepospolity.

Zero sztuczności, zero tłuszczu (nie licząc tej odrobiny oliwy), ogólnie masa białka – cieciorka, minerałki i odrobina białka w jarzynkach, a wszyscy poczęstowani byli wniebowzięci, ja na czymś takim mogę po prostu żyć.

😀