Moja mama nazywała to postnym jedzeniem

Mój rosołek jest bardzo postny i pyszny. Zrobiłam go z podwójnej włoszczyzny, pieprzu, soli, listka laurowego i ziela angielskiego. (Warzywa wykorzystałam potem do zrobienia sałatki włoskiej, teraz to nie problem, bo można kupić pyszne wegańskie majonezy). Dodałam kilka listków pietruszki i kilka kropelek oliwy. Naprawdę był przepyszny. Uwielbiam. Jedyne co mnie ogranicza to fakt, że nie zawsze mi się chce robić sałatkę warzywną, bo ciężko mi zjeść taką ilość, a nie zawsze są chętni pod ręką. Pomyślę nad pasztetami, bo rosołek wart jest każdego wysiłku.

Brokułowa

Niby zwykła zupełnie zupka, ale wybitnie mi smakuje. Stało się zupełnie to przypadkiem, bo na ogół moje zupy brokułowe nie są najwyższych lotów.

Trzymam w lodówce włoszczyznę startą na tarce. Kupuję od czasu do czasu dużo, trę w maszynie i zamrażam w kostkach wielkości masła. Wzięłam zatem jedną zamrożoną kostkę i wrzuciłam do wody po wczorajszych ziemniakach i przedwczorajszym brokule (nigdy nie wylewam wody po jakichkolwiek warzywach, używam potem do zupek albo sosów). Do tego jeden duży młody ziemniak pokrojony w kostki i kilka rozdrobnionych kwiatków brokułowych, które zostały po przedwczorajszych wyczynach kulinarnych. Przyprawiłam następującymi rzeczami: mleko kokosowe – dwa  chlusty z puszki, sok pomidorowy – jeden bardzo porządny chlust z pudełka, nie pożałowałam lubczyku, suszonej pietruszki, suszonego czosnku i warzywka. Sól i pieprz cytrynowy w normie.

Wyszło coś niespotykanego wcześniej. Dokumentuję zatem. Na zdjęciu mojej zupce towarzyszy samotny grosik i gałązki mięty, które otrzymałam wczoraj od ulubionej starowinki wraz z sokiem z sosny i dżemem z czarnych malin.

zupa brokułowa

 

Zupne szaleństwo, czyli brukselka i pesto

Najpierw na szybko nieco mrożonej włoszczyzny w wiórkach. Wygodnictwo? Oj tak, wielka wygoda 🙂
Ale też, powiedzmy sobie szczerze, warzywka o tej porze albo są stare i nieco słabo zasobne w składniki odżywcze albo młode i mocno zasobne w chemiczne. Wybrałam mrożonkę. Do włoszczyzny dorzuciłam mrożoną brukselkę. Uwielbiam brukselkę i świeżą na ogól robię na parze. Nie mam świeżej. Tak powstała zupa brukselkowa. Dodałam też przypraw – warzywko, sól, pieprz, kminek, majeranek, papryka, chili. Oczywiście ukochany makaron, chociaż odrobinkę rureczek, i mleko kokosowe z puszki – kopiastą łychę.
Ugotowałam. Zjadłam. Wrażenie takie sobie.

To było wczoraj, a dzisiaj wyciągnęłam zupkę z lodówki i potraktowałam ją niesłodzonym mlekiem sojowym i sporą ilością pesto.
Pesto leży w lodówce, zrobiłam go za dużo i teraz dodaję do wszystkiego. Jest z pęczka bazylii, wielkiego ząbka czosnku, paczki namoczonych nerkowców, oliwy, dwóch łyżek płatków drożdżowych i przypraw. Wszystko zmiksowane, ale nie na gładką masę, lubię czuć w pesto grudki.

O rany. Boskość. Czysta najprawdziwsza boskość. Teraz to było śniadanie. Uwielbiam takie po godzinie ćwiczeń. Pożywne i smaczne.
Może to być obiad albo kolacja!

Kapuśniaczek

Kapuśniaczek od zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem. Kiedyś kapuśniaczek był twardą pozycją w barach. Teraz frytki.

Kapustkę kiszoną albo kwaszoną (pół kilo) tnę na drobne kawałki i gotuję z pieprzem, zielem angielskim i liściem bobkowym.
Osobno siekam włoszczyznę albo to co mam. Tu akurat miałam cztery malutkie marchewki, kawałek korzenia selera, witkę selera naciowego, cebulę, dymkę, pięć małych ziemniaków, koperek. Gotuję je osobno, bo ziemniaki gotowane w kontakcie z kiszoną kapustą staje się nieprzyjemnie twardy na wierzchu. Pomieszałam całość dopiero po ugotowaniu i pozwoliłam przez chwilę razem pobulgotać. Bulgotała też czerwona fasolka (około szklanki) i kilka dorodnych łyżek „wiejskiego keczupu z jabłkiem” kupionego w sklepie. Skład keczupu: koncentrat pomidorowy, jabłko, cebula, czosnek marchew, ocet jabłkowy, pieprz , chili, cynamon, pasteryzowany i bez konserwantów. Zakochałam się w nim ostatnio i często używam. Poza tym inne przyprawy to: mielony czosnek, słodka papryka. Można też dodać lubczyk. Można polać oliwą lub olejem – ale na talerzu dopiero. Oliwy nie gotujemy.

Na zdjęciu absolutnie wybitny (nie chwaląc się) kapuśniak lekko potraktowany świeżym koperkiem.

kapuśniak

 

Dynia – słońce grudnia

Ugotowałam kawałki dyni na parze. Stwierdziwszy jednak, że już dość się najadłam takich zwykłych na parze, pozwoliłam sobie na dyniowe rozkoszne eksperymenty. Zmiksowałam ją w blenderze, wyrzuciłam pulpę na talerz, skropiłam mlekiem kokosowym, posypałam imbirem i curry. Koniec. Subtelność i doskonałość tej potrawy nie mają sobie równych.

DSC04281

 

Soczewica

Soczewica, marchewka, seler, pietruszka, cebula, ziemniak, papryka, dużo mielonej suchej papryki słodkiej, chili, koperek, cytrynowy listek nie pamiętam nazwy roślinki, ale robi lekki zapach cytryny, sól, pieprz, kilka łyżek kaszy kukurydzianej - uwaga lubi przywierać do dna i koniec. Dobre, jest na kilka dni.

Soczewica, marchewka, cebula, ziemniak, papryka, dużo mielonej suchej papryki słodkiej, moc curry, koperek, cytrynowy listek – nie pamiętam nazwy roślinki, ale robi lekki zapach cytryny, sól, pieprz, kilka łyżek kaszy kukurydzianej – uwaga: lubi przywierać do dna, trzeba mieszać i koniec. Dobre jest, na kilka dni 🙂

Zupka nieco chińska

Byłam kiedyś w Loving Hut i dostałam tam coś mega wybitnego. Wielką michę przecudownej oryginalnej w smaku i sycącej zupki. Moja zupka – aczkolwiek inspirowana szczodrze tamtą – nie jest nawet w połowie tak chińska, ale jest równie wybitna. Na fotografii częściowy skład.

DSC02751

Pełen jej skład był następujący:
– szklanka gotowanej fasolki mung
– 3 szt. marchwi (plasterki)
– kukurydza (z małej puszki)
– pól kostki tofu (zestrugane na tarce w duże wiórki)
– dwie cebule w plastrach
– posiekana sałata lodowa – garstka wrzucona pod koniec gotowania
– garść pestek słonecznika
– przyprawy: lubczyk, pieprz, sól, kumin, czubryca, koperek, coś mega piekącego z butli – kilka kropel)
– makaron wstążkowy z ryżu (przygotowany osobno i potraktowany olejem z rzepaku)
– jakieś kiełki i posiekany szczypior czosnkowy na koniec

Tu jest fasolka mung, którą przygotowałam dzień wcześniej i za bardzo nie wiedziałam co z nią zrobić. Bardzo ją lubię i kombinuję różne sposoby przyrządzania.

DSC02754

Zupa się gotuje. Na samym końcu, kiedy jarzyny były ugotowane, dodałam szczypior, tofu i mung.

DSC02753

A tu zupka gotowa, przepiękna i pożywna. Udekorowana kiełkami i wstążkami makaronu. Do ostatniej porcji wrzuciłam paprykę pociętą w wiórki, wyglądała i smakowała jeszcze lepiej, ale tego nie udokumentowałam, bo łyżka była szybsza od aparatu fotograficznego 😀

DSC02755

Pasza tak wybitna, że dech zapiera

To jest pasza absolutnie wybitna. Musiałam się ostro spieszyć, żeby ją sfotografować, tak szybko się dematerializowała. Zamoczony poprzedniego dnia groch (szklanka) potraktowałam szczodrze przyprawą do wieprzowiny i ta mieszanka ziołowa stanowiła główny czynnik wynoszący moją potrawę ku doskonałości paszowej. Poza tym rzuciłam majerankiem, solą i pieprzem oraz zagotowałam. Dorzuciłam odrobinę leciwej soczewicy, która odgrażała się, że jeszcze kilka dni, a sama wyjdzie z lodówki. Do tego wkroiłam dwie marchewki, cebulę, pół czerwonej papryki, kilka ziemniaków, jeden pasternak. Kiedy już się ugotowało do miękkości, nie pożałowałam suszonego koperku. Suszony koperek (albo surowy) wzmaga mój zapał do konsumpcji w niebywały sposób. Całość obfociłam na tle mojej ulubionej chustki.

Kosmos, albo jestem nienormalna.

groch

Pasternakowo

Zupka jest klasyczna, tyle że bardzo lekko zmiksowana i posypana płatkami migdałów i koperkiem, zdaje się, że ze zmysłowości nadmiernej wrzuciłam tam tez kroplę złocistego oleju z lnu.

Skład: ziemniaki, marchewka, pasternak, cebulka, przyprawy.

DSC01832

Moja ulubiona wersja, bo z plackiem, chociaż tym razem bardziej zmiksowana (miałam fazę pasternakową i dopóki pan S. będzie ten pasternak sprzedawał faza będzie kwitła):

DSC01829

Dyniowe imponderabilia

Oprócz dyni wrzucam do garnka to co jest w domu, np marchewkę, selera, ziemniaka, cebulę. Wcinam taki gar przez cały dzień z wielkim smakiem i nie udaje się zachować nawet odrobiny na następny.

Oprócz dyni wrzucam do garnka to co jest w domu, np marchewkę, selera, ziemniaka, cebulę. Wcinam taki gar przez cały dzień z wielkim smakiem i nie udaje się zachować nawet odrobiny na następny.

To jest gotowa zupka, której nie zmiksowałam, rozdziabdziałam jedynie 'rozdziabdrzywaczem' do kartofli, dodałam koperku (uwielbiam) i odrobinę oleju rzepakowego (z pierwszego tłoczenia na zimno, a jakże)

To jest gotowa zupka, której nie zmiksowałam, rozdziabdziałam jedynie ‚rozdziabdrzywaczem’ do kartofli, dodałam koperku (uwielbiam) i odrobinę oleju rzepakowego (z pierwszego tłoczenia na zimno, a jakże)

To jest zupka zmiksowana, mniam mniam, oczywiście z dużą bardzo kroplą oleju. Powiem wam, że nie za bardzo toleruje orzechy, po wielu bezowocnych próbach odpuściłam i wróciłam do olejów, dużo nie używam ale trochę lubię. Rzepakowy mi wybitnie pasuje ostatnio.

To jest zupka zmiksowana, mniam mniam, oczywiście z dużą bardzo kroplą oleju. Powiem wam, że nie za bardzo toleruje orzechy, po wielu bezowocnych próbach odpuściłam i wróciłam do olejów, dużo nie używam ale trochę lubię. Rzepakowy mi wybitnie pasuje ostatnio. Obok resztki werbeny, która dostałam w prezencie (podobno w Szwajcarzy lubią i dużo piją)

O werbenie jest TU.

Pakora masala i dynia

Teraz wymienię wszystkie składniki super zupki:

– pięć ziemniaczków ze skórką w dużą kostkę
– pięć marchewek w plasterkach
– posiekany kawałek kapusty pekińskiej (wielkość pięści)
– posiekane pół pęczka pietruszki (powiedzmy że to była ta łodyżkowa część. która mi została po pożarciu liści)
– jedna duża cebula w kawałeczkach
– na końcu trzy plasterki-księżyce małej dyńki w kostkę
– przyprawy, których nie pożałowałam: pieprz, lubczyk, pakora masala, kmin rzymski, kurkuma… potrawa była ostra
– odrobina soli
– pół puszki mleka kokosowego

Zupka była wybitna co orzekła komisja sprawdzająca, w której skład wchodziła moja wyrafinowana kulinarnie rodzina

Dynia i pakora masala

Dynia i pakora masala

Chłodnik ogórkowy

Czyli wegański tarator. Trochę przypomina tzatzyki. Dobry na upały.

Składniki:

– ½ kg zielonych ogórków,
– ½ mleka sojowego, albo 1/4 mleka kokosowego – zresztą tak naprawdę trzeba samemu wyczuć proporcje – każdy lubi inaczej. Mleko kokosowe jest bardzo tłuste i gęste, należałoby dodać wtedy więcej ogórków albo trochę sałaty lodowej dla nawodnienia tej tłustości.
– sok z cytryny
– 5 ząbków czosnku,
– ½ szklanki posiekanego koperku i zielonej pietruszki, ew, odrobina papryki albo pomidora
– 1 łyżka oliwy, (albo bez wg uznania)
– sól i pieprz
– migdały (kilka)

Ogórki dokładnie szorujemy, nie obieramy.
Ścieramy na drobnej tarce do miski.
Solimy i odstawiamy na co najmniej kilkanaście minut, by puściły sok.
Nie wylewamy go.
Czosnek przepuszczamy przez praskę i dodajemy do ogórków.
Zalewamy mlekiem.
Dodajemy posiekaną zieleninę, sól, pieprz, mleko i oliwę.
Następnie wszystko miksujemy.
Wkładamy do lodówki na co najmniej ½ godziny.

Podajemy zimny. Dekorujemy zieleniną i wiórkami papryki.

A ja, jako że mam różne wariackie pomysły, dodaję czasem jeszcze cieciorki albo zielonego groszku, chociaż kilka sztuk dla urody.

Realnie zrobiłam to oczywiście jeszcze inaczej, wrzuciłam co się da do blendera i zmiksowałam, na koniec dorzuciłam przyprawy, sok z cytryny, paprykę i pietruszkę. Koniec. Nawet niezłe. Foto poniżej, chłodnik na tle mojego rozłożonego na stole czerwonego fartuszka.

Chłodnik

Wegański chłodnik

Zupka z cieciorki

To jest coś na kształt paszy, albo duszonych jarzyn w sosie własnym, ale nazywam ją zupką i koniec.
Skład:
– pełne dłonie cieciorki namoczonej na noc
– jedna duża marchew pokrojona
– jedna duża cebula pokrojona drobno
– kawałek dyni, taki circa about 200 deko, tez pokrojony w kosteczkę
– dwa duże ziemniaki w kosteczkę
– dużo przypraw – gałka muszkatołowa, imbir, ostra papryka (dodałam też mały – skrawek pokrojonej drobno papryki – bardziej dla urody),
– ciutę soli na czubku noża
– łyżka kaszy jaglanej
– woda
– na końcu dodałam odrobinę oliwy z oliwek, ale tak z jedną łyżeczkę
gotowałam, aż się było dobrze miękkie
– też na końcu – dodałam pokrojonej drobno zielonej cebulki, żeby było wiosennie

Lekko podziamdziałam czymś takim do rozbijania ziemniaków, żeby „gęstutka” się zrobiła, część ziemniaków i dyni się rozbiła.
I koniec.
Było takie lekko słodkawe z powodu dyni, cebuli i marchewki i mocno ostre z powodu przypraw, gęste i bardzo pożywne, na trzy duże miseczki, ładnie pachniało, bo dynia ma w sobie urok osobisty i wdzięk niepospolity.

Zero sztuczności, zero tłuszczu (nie licząc tej odrobiny oliwy), ogólnie masa białka – cieciorka, minerałki i odrobina białka w jarzynkach, a wszyscy poczęstowani byli wniebowzięci, ja na czymś takim mogę po prostu żyć.

😀

Zupa brokułowo groszkowa

zupka

Moja autorska, lekka jak piórko i pożywna zupka.

Skład:
– lekko ugotowany brokuł
– ugotowany zielony groszek (to nie była mrożonka, tylko suszony groszek)
– młode ziemniaki
– przyprawy: pieprz, majeranek, odrobina soli
– pomarańczowa papryka
– dymka

kooooniec 🙂

Zmiksowałam brokuła i groszek, wyszło mocno gęste, bo wody w tym było niewiele, dodałam razem z wodą młode ziemniaki ugotowane w skórkach osobno. Posypałam papryką i dymką.

Groszkowo

Zupka z groszku powstała spontanicznie. Pewnego dnia wypatrzyłam zielony suszony groszek w sklepie. Ponieważ, dziw bierze, ale nigdy go nie sprawdzałam, zaraz kupiłam.

Sama robota jest prosta: namoczony ugotowałam i zmiksowałam na gładką masę, rzadkie to było raczej. Potem zestrugałam marchewkę i cebulę (a może i pietruszkę?). Dodałam imbir, gałkę, czosnek, jakieś natki i zmielone siemię lniane całkiem już na końcu. Udusiłam na półtwardo w minimalnej ilości wody i dodałam zmiksowanego groszku (niektórzy podsmażają na oleju). Była naprawdę pyszna, może nie tak pyszna jak moja zupka z cieciorki, ale prawie. 🙂

Można dodać miazgi sezamowej (szalenie podnosi smak potrawy), zmielonych migdałów, albo oleju, czy oliwy.